szukaj

niedziela, 15 marca 2015

Z Noworoczną wizytą w Pradze



Pierwszy dzień Nowego Roku zainspirował mnie do odwiedzenia Pragi. Szybka decyzja,kupno biletów na nocny przejazd Polskim Busem i już o świcie 3 stycznia spacerowałam ulicami  pięknej stolicy Czech. Mimo, że to moja trzecia wizyta w tym mieście,a i pora roku nie najlepsza do włóczęgostwa   uczciwie mogę powiedzieć, że miasto dopiero tym razem oczarowało mnie naprawdę. 

Zostawiłam bagaż w dworcowej przechowalni i niepewnie ruszyłam przed siebie,choć dookoła ciemna noc. Chciałam trochę bez planu pokręcić się po okolicy i odkryć jakieś ciekawe miejsca. Okazało się,że okolice dworca, o 6 rano nie są w stanie sprostać moim  oczekiwaniom. Od czasu do czasu mijałam w ciemnych uliczkach tajemniczych nieznajomych, których widok pobudzał moją wyobraźnię w  ten zimny poranek. Wsiadłam więc  w tramwaj i tak dotarłam w pobliże Starego Miasta. Z każdym kolejnym krokiem robiło się coraz widniej i ładniej. 




Ponieważ słabo znałam topografię miasta ,wejście z nieznanego mi kierunku nagle na Plac Staromiejski było istnym objawieniem. Świąteczne dekoracje tworzyły bajkowy klimat ,tym bardziej,że miejsce to chyba tylko o tej porze można zobaczyć zupełnie bezludne.

 Sesja zdjęciowa i upajanie się tym cudownym porankiem trwało prawie godzinę. Wolno snułam się pomiędzy znanymi mi budynkami ,ale w tych okolicznościach było miejscem jak ze snu.Żal było się stąd ruszać. Dopiero inwazja służb oczyszczania miasta,które nadjechały dużą i głośną śmieciarką wyrwały mnie z błogiego stanu.
Całkowity powrót do rzeczywistości ujawnił się w okolicach Wełtawy,kiedy to dopadł mnie głód . Na ławeczce przed Mostem Karola zrobiłam sobie śniadanie, tzn. zjadłam kanapki przywiezione z Polski i popiłam gorącą herbatką. Przy takim widoku to niemal jak uczta.
Na Moście Karola jeszcze całkiem spokojnie,choć dochodziła godzina 9.00
W drodze na Hradczany  natknęłam się na  Muzeum Piernika,czyli sklep z niezliczoną ilością  misternie udekorowanych  pierniczków, foremek i innych akcesoriów ciasteczkowych. Wystawa tak kusiła, że nie sposób było nie wejść.  Zapach cynamonowo-imbirowy i kolorowe , misternie ozdobione smakołyki zrobiły swoje-wyszłam ze sklepu z foremkami do pierniczków- będzie fajny prezent dla mojej córki, pomyślałam.
a tu zajrzałam na dobrą kawę i mały odpoczynek...
 Przed Bazyliką św Jerzego też akcenty świąteczne.
Niezwykle oryginalna szopka bożonarodzeniowa ustawiona przed Katedrą na Hradczanach. Słomiane rzeźby robiły wrażenie.Nawiasem mówiąc sposób przedstawienia Matki Boskiej i Jezusa (mocno realistyczny) taki typowy dla czeskiej estetyki.
 Na Hradczanach byłam tu w szczenięcych latach przyprowadzona przez jakiegoś przewodnika,ale niewiele z tego zostało w mojej pamięci. Teraz miałam okazję odkryć je po swojemu, bez pośpiechu,bez tłumów. Nie wiem,czy katedra św.Wita bardziej zachwyciła mnie na zewnątrz ,czy wewnątrz. Jednakowo długo kontemplowałam każdy szczegół mojego ulubionego stylu architektonicznego.
 Najlepszym dowodem zachwytu ,jaki wzbudziło we mnie to wzgórze zamkowe,szczególnie Katedra ,było odwiedzanie go codziennie podczas trzydniowego pobytu.

 Przed wejściem głównym stałam jak zahipnotyzowana ,odkrywałam wzrokiem kolejne gotyckie detale. Cudowny portal,rozeta,misterne płaskorzeźby utrwalałam bez opamiętania na matrycy mojego aparatu.
 

Muzeum zabawek na Hradczanach uczciwie polecam. Sale wystawowe usytuowane są na dwóch piętrach.Zgromadzone zbiory są imponujące.Odnalazłam tu  zabawki ze swojego dzieciństwa,ale i takie,o których istnieniu nie miałam wcześniej pojęcia. Pochodzą z różnych okresów historycznych i różnych zakątków świata. Sporą część kolekcji zajmują lalki Barbie,poczynając od tych najstarszych z lat 50-tych.


Złota Uliczka,moim zdaniem, jest nieco przereklamowana. Można tu zajrzeć, gdy jest sporo czasu i nie ma dzikich tłumów (czyli po sezonie), po wcześniejszym nabyciu biletów oczywiście. Ustawienie bramek z kasownikami biletów bardzo popsuło klimat tego miejsca.

Wracając ze wzgórza zamkowego można podziwiać taką piękną panoramę Pragi.
 Nad Wełtawą niezłe zamieszanie. Ptactwo wodne przyzwyczajone do żebractwa, gromadzi się masowo przy brzegu,podobnie jak turyści dla których ten widok jest nie lada atrakcją. Karmione łabędzie są tak oswojone,że praktycznie jedzą z ręki. Niektóre są jednak dość wybredne.
 Około 16.00 byłam już tak zmęczona,że postanowiłam  odebrać bagaż i dotrzeć do  zarezerwowanego hostelu ,by spędzić w nim resztę dnia. Po krótkim odpoczynku  zmieniłam zdanie, wybrałam się na wieczorną wycieczkę. Dotarłam najpierw do miejsca,od którego zaczęłam zwiedzanie Pragi,czyli  Placu Staromiejskiego. Och ,jak to miejsce się zmieniło. Jak tu gwarno,ile straganów z pamiątkami,ozdobami świątecznymi, smakołykami i jak kolorowo.

 Dekoracja świąteczna wieczorem, w atmosferze bożonarodzeniowego jarmarku dodatkowo czyniła  to miejsce przytulnym zakątkiem.
Kiedy jechałam do Pragi martwiłam się,że w styczniu dzień jest bardzo krótki,więc niewiele czasu będzie można przeznaczyć na zwiedzanie i zdjęcia. Nie sądziłam,że wieczorne spacery dostarczą mi najwięcej radości. Pięknie oświetlone miasto,tworzy klimat,który pozostaje w pamięci na długo.

 Most Karola  wieczorem  to zupełnie inne miejsce , niż to widziane rano. Księżyc w pełni dodawał mu jeszcze uroku.

Przez trzy kolejne wieczory spacerowałam po miejscach widywanych za dnia i odkrywałam piękno Pragi na nowo.
Drugiego dnia powędrowałam na wieżę Katedry św. Wita. Panorama miasta z tej perspektywy warta jest wysiłku pokonania 287 schodów ,podobno (nie liczyłam) i zapłacenia za bilet.Miałam szczęście,ponieważ pogoda tego dnia była dość pochmurna,ale kiedy dotarłam na platformę widokową pojawiło się  piękne słońce,które zniknęło po moim zejściu z wieży. 

 Bazylika św. Piotra i Pawła w dzielnicy Wyszehrad,nieco na uboczu głównych  atrakcji. Dotarłam tu ostatniego dnia mojego pobytu w Pradze i trochę żałowałam,że dopiero wtedy,bo pogoda nieco się popsuła. Mimo  tego  miejsce bardzo mnie oczarowało. Największe wrażenie zrobił na mnie cmentarz obok Bazyliki ,na którym można podziwiać wiele pięknych nagrobków.
Ciekawostki miasta : Tańczący Dom, Pomnik ofiar komunizmu, Miniatura Wieży Eiffla

Widok na Hradczany ze Wzgórza Petrzyn. Dotarłam tu kolejką i choć to zima, widok poprószonych śniegiem alejek trochę mnie zdziwił.
Długi spacer ze wzgórza aż do dzielnicy Josefov zakończył moją wycieczkę po tym pięknym mieście. Po drodze snułam się wąskimi uliczkami Malej Strany, ,odwiedziłam przytulny lokal z miejscowymi specjałami,podziwiałam synagogę w dzielnicy żydowskiej i okazałe secesyjne kamienice. Powoli zapadał zmrok .Do odjazdu Polskiego Busa miałam okazję jeszcze jeden wieczór spędzić na praskiej ulicy. Zmęczona,ale szczęśliwa dojechałam  metrem do dworca Florenc.






Poniższe zestawienie kosztów  wyjazdu może komuś ułatwi planowanie:
  • Polski Bus,podróż w obie strony - 200 zł  (bilety kupowane tuż po Nowym Roku, z dnia na dzień) 
  • Bilet trzydniowy na wszystkie środki komunikacji miejskiej-50 zł 
  • Dwa noclegi w hostelu Klamovka (p.jednoosobowy) -110 zł (nie polecam)
  • Bilety wstępu (Zamek,Złota Uliczka,Muzeum zabawek,wieża)-80 zł
  •  Wydatki na jedzenie- 100 zł





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz